Korzystając z paru dni wolnego (11
listopada) udałem się na wycieczkę do kopalni srebra i miedzi w Schwaz, niedaleko Innsbrucku – stolicy malowniczego Tyrolu. Ponieważ zwłaszcza w dobie
światowego kryzysu srebro i złoto stało się pożądanym aktywem inwestycyjnym, z
ciekawością jechałem "dotknąć" historii i zobaczyć na własne oczy sposób wydobycia tego
metalu. http://www.silberbergwerk.at/
Schwaz, małe przemysłowe miasteczko położone tuż przy
autostradzie, przywitało nas słoneczną pogodą i letnią temperatura ok. 20st. C.
Przed wejściem dostaliśmy przeciwdeszczowe płaszcze oraz górnicze kaski na
głowę, nie wiedzieć czemu solidnie porysowane.
Początki górnictwa w tym rejonie zaczęły się – jak mówi
legenda – w roku 1409, kiedy dziewka Gertrauda Kandler zauważyła przy
zagrodach, jak byk odkopuje rogami srebrny kamień. Jak donosi kronika górska, w
1420 roku otwarto duże kopalnie na Falkenstein, po czym przybyło do Schwaz
wiele napływowej ludności górniczej z Bohemii, Saksonii i innych niemieckich
regionów. Nas, napływowych wycieczkowiczów zaproszono do zajęcia miejsc w
malutkich blaszanych wagonikach ciągnących przez elektryczną
"ciuchcię".
W przeciwieństwie do kolejek górskich w wesołych
miasteczkach, tutaj nie było żadnych zabezpieczeń. Przez 800 metrów jedzie się w
głąb góry trzęsącym wagonikiem, miejscami w kompletnych ciemnościach w malutkim
klaustrofobicznym tunelu. Wysunięcie ręki lub wychylenie się może grozić
poważnym uszczerbkiem na zdrowiu. W razie wypadku prowadzący zestaw i tak się
nie zatrzyma, bo hałas terkoczących wagoników oraz półmrok lub egipskie
ciemności wykluczają zauważenie czegoś w czasie jazdy. Co prawda pociąg ten nie
jedzie zbyt szybko, ale w raz z lejącą się na głowę wodą oddaje w pełni naturalizm i prawdziwe warunki
pracy w kopalni. Po swoistym rollercoaster rozpoczynamy dalsze zwiedzanie na piechotę. Wędrujemy wąskimi
tunelami przecinającymi górę, jak dziury w serze - tak zapewne układały się żyły wydobywanych ród w górotworze. Miejscami korytarze są tak wąskie, że dorosła
osoba musi się "kurczyć" bu przejść dalej. No i zrozumiałem skąd
liczne rysy na kaskach, co chwila ocierając głowa o "sufit".
z przeszło 500km korytarzy zwiedzamy tylko kilka. W średniowieczu nawet
10 000 górników drążyło podziemne tunele przy poszukiwaniu srebra i miedzi. Z
czasem zaczęli przegrywać z ilością zalewającej ich wody, którą najpierw
wydobywali ręcznie w skórzanych worach, a potem zbudowane zostało potężne
wielotonowe koło wodne.
Maszyna ta napędzana wodą
ze strumienia była silnikiem dla mechanicznych pomp osuszających szyby kopalni.
Co ciekawe srebro wydobywano tu aż do połowy XX wieku. Wydobycia zaprzestano ze
względu na nieopłacalność produkcji w porównaniu do kosztów wydobycia w Azji i
Ameryce i Afryce. Wędrując tunelami wciąż można dostrzec mieniące się kolorami
rudy metali.
W XV i XVI wieku Tyrol stał
się jedną z najbogatszych krain Europy. W tym czasie Schwaz był największą
metropolią górniczą świata i produkowała ponad 85% światowego wydobycia srebra,
a Schwazer
Silberbergwerk nazywano "Matką wszystkich kopalń"
Przy okazji można "zawadzić" także o nieodległy
lodowiec Stubai, gdzie można oddać się zimowym szaleństwom,
a także zwiedzić otwartą od niedawna "grotę lodową"
W środku oprócz pięknych widoków,
możemy naocznie zobaczyć w jaki sposób tworzy się lodowiec, jak ewoluuje i inne
ciekawe rzeczy z dziedziny geologii.
Jak tylko czas i możliwości pozwalają warto się oderwać od komputera i zwiedzać bliższą oraz dalszą okolicę, do czego gorąco namawiam.
No to mielismy wycieczke krajoznawcza na blogu ;)
OdpowiedzUsuńDzieki ;)