Od kiedy
KNF się zabrał za porządki w SKOK’ach mamy co chwila ogłaszane programy
naprawcze, zarządy komisaryczne, przejmowanie kas przez banki a nawet upadłości
z wykorzystaniem gwarancji BFG. O ile zazwyczaj jestem daleki od popierania
teorii spiskowych, to w tym przypadku sposób działania KNF mi się nie podoba.
Nie wiem czy celem jest zlikwidowanie lokalnej bańkowości spółdzielczej czy
naprawa rzeczywistych nadużyć i
nieprawidłowości, ale jak na razie żadnej kasie nie wyszło to na dobre. Na
marginesie teorii spiskowych, pamiętam jak się śmiałem z wystąpienia sejmowego świętej
pamięci Andrzeja Leppera na temat talibów w Klewkach…
Ostatnio
gorącym tematem jest aresztowanie prezesa SKOK Wołomin oraz powołania zarządcy
komisarycznego kasy – nomen omen członka rady nadzorczej mBanku. Pomimo tego,
że rada nadzorca SKOK’u uzupełniła skład zarządu. O ile o swoje lokaty się nie
boję – nawet gdyby nowy zarządca „załatwił” najlepszą kasę spółdzielcza to mamy
BFG, to warto się przyjrzeć na czym
miały polegać potencjalne „przekręty”. Wygląda, że jest to nietypowa sprawa i
nagłówki prasowe o działaniu na szkodę kasy nie do końca są prawdziwe…
Jak wieść
gminna niesie Pruszków i Wołomin były znanymi zagłębiami ciemnej strony mocy. O
ile „Pruszków” się „powybijał” bądź siedzi w więzieniu, o tyle „Wołomin”
(jeżeli wierzyć prokuratorom) poszedł po rozum do głowy.
Tradycyjne
przestępstwa finansowe polegają miedzy innymi na wyłudzaniu kredytów na
„słupy”. Słup to zazwyczaj osoba bezdomna i bez grosza przy duszy. Za drobną
kwotę odstępnego użycza swoich danych osobowych i zazwyczaj przy współudziale
pracownika banku otrzymuje kredyt (nie do spłacenia), który przejmuje „mózg” przestępców.
Stąd prawdopodobnie standardowe doniesienia o wyłudzaniu kredytów i działaniu
na szkodę kasy. Tutaj mechanizm jest wydaje się wręcz odwrotny. Okazało się, że „słupy”
które otrzymywały wielomilionowe kredyty regularnie je spłacają. Prawdopodobnie
(o ile rzeczywiście oskarżenia się potwierdzą) mamy tutaj do czynienia z
praniem pieniędzy. Jak ten mechanizm działa. Szef mafii posiada (nie wnikajmy
skąd) potężną kwotę pieniędzy, której
nie może od tak sobie wydać, bo zaraz coraz sprawniejszy (z biegiem lat)
aparat państwowy zacznie się nim interesować. Kiedyś w USA używano do tego
tradycyjnych pralni, które miały tabuny „wirtualnych” klientów. W tym przypadku
„słupy” (przy współpracy zarządu kasy) dostają kredyty oprocentowane np.
33% (co dla chwilówek nie jest specjalnie dużo). Kredyty są grzecznie spłacane
wraz z odsetkami. Jeżeli np. kasa udzieliła takich kredytów na 300 milionów
złotych, to po trzech latach do kasy wpływa dodatkowo drugie 300 milionów złotych odsetek (finansowanych przez ciemną stronę mocy). Po
opłaceniu 19% podatku mamy ok. 240 już legalnych milionów złotych do
dyspozycji. Warto dodać (niezależnie od legalności takich praktyk), że nie ma
tu żadnego działania na szkodę kasy lub jej klientów. Wręcz przeciwnie jest to
działanie jak najbardziej na korzyść. Najlepiej taki proceder ukryć w masie
pozostałych „normalnych” kredytów oraz dużej liczby członków i depozytariuszy.
Stąd może tak dobra oferta depozytowa i dobre wyniki kasy. Być może część
zysków z naszych depozytów finansowana była z pieniędzy mafii, na czym
prokurator położył łapę i tu dopiero pojawia się działanie na niekorzyść
klientów, sic!
Wracając
do teorii spiskowych, niezależnie czy w nie wierze czy nie, faktem jest, że
najkorzystniejsze depozyty mam/miałem w dwóch instytucjach finansowych: SKOK
Wołomin oraz SK Bank – Spółdzielczy Bank Rzemiosła i Rolnictwa z siedzibą w ...
WołominieJ
Na
zakończenie jeszcze jedno przestępstwo idealne.
Pewna holenderska
firma skupująca nieruchomości, wypatrzyła atrakcyjną kamienicę w Poznaniu. Właściciel
kamienicy, w ramach umowy przedwstępnej wziął od przedsiębiorcy 6 mln zł
zaliczki, ale gdy przyszło do podpisania notarialnej umowy przenoszącej
własność, wycofał się. Firma poszła do sądu, bo pomimo wycofania się z
transakcji właściciel kamienicy zaliczki nie oddał. Firma wygrała sprawę w
sądzie o zwrot pieniędzy. Z tytułem egzekucyjnym idzie do komornika, który
kamienicę zajmuje. Budynek trafia na licytację. Zostaje sprzedany za cenę
wywoławczą - 4 mln zł (w czasie kryzysu ceny nieruchomości spadły). Ale do
komornika, w trakcja licytacji, podchodzi prawnik i oświadcza, że właściciel
zalega dzieciom z alimentami 3 mln zł. O co chodzi? Kodeks cywilny mówi, że z
zajętego majątku dłużnika w pierwszej kolejności spłaca się alimenty, a dopiero
potem pozostałych wierzycieli. A było tak. Właściciel kamienicy, mając 6 mln zł
długu, przypomina sobie o dwójce nieślubnych dzieci: 12-letnim synu i
półtorarocznej córce. Zawiera przed innym sądem ugodę z matką dzieci, w której
zobowiązuje się do płacenia co miesiąc 100 tys. zł alimentów! A za poprzednie
lata zapłacić ma aż ponad 6 mln zł. Holendrzy próbują jeszcze walczyć
przekonując przed sądem, że żadne dziecko w Polsce nie potrzebuje tylu
pieniędzy i że właściciel kamienicy nie jest w stanie ich zapłacić, a chodzi
tylko o wymiganie się od spłaty długów. Wtedy druga strona składa do sądu
rodzinnego wniosek o obniżenie alimentów ze 100 do... 95 tysięcy złotych. Sąd
zgadza się, by takie alimenty płacił. I tak oto nasz bohater zgodnie prawem „przetransferował” 9 mln
złotych.
Nigdy nie zrozumiem bandytów mordujących emerytów w celu
ukradzenia kilkuset – kilku tysięcy złotych. Najcięższe przestępstwo,
najłatwiejsze do wykrycia i większość życia w więzieniu. Tak więc jeżeli już
ktoś chce przejść na ciemną stronę mocy, to jak widać warto to robić z
głową. Zwłaszcza, że zarówno w pierwszym i drugim przypadku będzie
to trudne do udowodnienia.
Jak dobrze pamiętam to ta sędzina która klepnęła ten numer z alimentami 100tys została wyrzucona z roboty. Acha żeby było śmieszniej to zdaje się wg polskich przepisów alimenty są w pierwszeństwie nawet przed skarbem państwa.
OdpowiedzUsuńPrzemek
Sędzina rzeczywiście miała potem problemy, ale mamy takie prawo jak w piłce nożnej. Sędzia wypaczy wynik; można potem go zawiesić a wynik meczu zostaje. Tak samo jak prawomocny wyrok najjaśniejszej Rzeczypospolitej.
Usuń