Dziś wieczorem zamknąłem pozycję otwartą
24 kwietnia na amerykańskim gazie. Co prawda według moich wróżb mamy jeszcze
tydzień kolejnych wzrostów, ale ryzyko korekty rośnie. A nic tak mnie nie boli
jak oddanie wypracowanego zysku. Zarobek wysokości dokładnie 1000 procent jest
mile widziany - liczony jako stosunek wartości depozytu do zrealizowanego zysku.
Ponieważ lubię okrągłe liczy, to przy tej wartości zamieniłem zysk wirtualny na
materialny. Być może w ciągu roku cena gazu wzrośnie jeszcze kilkukrotnie i
zamiast tysiąca procent mógłbym zarobić dziesięć tysięcy procent, ale
doświadczenie gracza forex mówi co innego. I tak prędzej czy później bym nie
wytrzymał i zamknął pozycję. Najczęściej podczas mocnej korekty oddając większość
wypracowanego zysku. Drugi "wirtualny" żal to czemu pozycja była tak mała. Zawsze tak jest gdy realizuje się scenariusz pozytywny. Gdyby było odwrotnie biadolił bym czemu tak dużo położyłem na stół. A pozycja była dokładnie taka jaka powinna być, uwzględniając możliwe warianty negatywne. Dla mnie się będzie liczył PIT38 na koniec roku, a nie sen o milionach zarobionych na giełdzie. Tak więc będę wypatrywał kolejnych okazji, ale tegoroczny pierwszy
tysiąc procent za nami:) Jeżeli instrument ten zaliczy w kolejnych tygodniach jakąś
silną korektę - minimum połowa wzrostów od dołka, to być może odnowie pozycję
(o czym oczywiście będę pisał). Cały czas otwarta jest pozycja krótka - długa;
złoto - platyna. Tam na razie bez większych emocji. Finansowe podsumowanie na
koniec drugiego kwartału.
Zapowiada się ładny weekend, gdzie
giełdowe emocje zamieniam na rowerowe szaleństwa. W poprzednią sobotę tak się
rozbrykałem, że zaliczyłem wywrotkę przez kierownicę i z podejrzeniem
połamanych żeber trafiłem do doktorów. Na szczęście skończyło się na paru siniakach
i strachu.