Kiedy skończyła się paroletnia
hossa na polskich akcjach w 2007 roku dotarło do mnie, że dotychczasowe
sukcesy na giełdzie są efektem przypadku (małpa też by zarabiała kupując akcje), a nie jakichkolwiek umiejętności.
Zacząłem poznawać nowe instrumenty (na przykład kontrakty WIG20) i boleśnie się
przekonałem jak trudna jest to gra (wpis tutaj). Dało to dalszy impuls do
dokształcania się w tym zakresie, a uczyć ciekawych rzeczy zawsze lubiłem. W
jednym ze standardowych podręczników do analizy technicznej była mowa o
odwracaniu wykresów w celu zwiększenia prawdopodobieństwa prawidłowego
rozpoznania domniemanej formacji.
Czy można zarabiać na Forex? Oszczędzanie czy inwestowanie? Jak zadbać o własną emeryturę? Jak budować przychód pasywny? Czyli blog o tym jak Osiołek został rentierem.
poniedziałek, 27 lipca 2015
piątek, 24 lipca 2015
Prowadzenie otwartej pozycji i nowa lokata
Zanim w dalszej części wpisu
przejdę do zajętej dwa dni temu nowej pozycji, parę słów o korelacji giełdy
warszawskiej i amerykańskiej. Przez większość mojego "życia
giełdowego" oba te rynki były mocno skorelowane. Po kryzysie w roku 2007,
który wg mnie jest swoistym katalizatorem gospodarki opartej na długu, obserwujemy
coraz większy "rozjazd" tych indeksów. Stan ten dobrze pokazuje jak
na wyceny różnych rynków (i poszczególnych spółek) duży wpływ maja emocje, a
nie fundamenty. Dlatego też praktycznie nic nie wnoszą do moich decyzji
inwestycyjnych przeróżnej maści analitycy i mądrzy doradcy. Nie będę rozpisywał
się dlaczego wg mnie taki stan rzeczy ma miejsce - z punktu widzenia gracza
ważne jest tylko to, że nie przeszkadza mi obecnie jednoczesne kupowanie wyselekcjonowanych
spółek na GPW i sprzedawanie indeksu S&P500.
środa, 22 lipca 2015
Przygotowania do "resetu" na wesoło i kolejne spekulacje giełdowe
Na bazie greckiej tragedii
ostatnio odżyły lęki związane z końcem kapitalizmu jakiego znamy i zmierzchem papierowego pieniądza. Część osób zastanawia się w co i jak
inwestować, żeby zyskać na tak zwanym "resecie" (który gdyby nastąpił,
byłby pewnie tragedią ogólnoświatową). Póki co na szczęście Grecja nie upadła, ceny
złota i srebra ostro pikują, a zaklinacze rzeczywistości wymyślają coraz nowsze
teorie spiskowe dla wytłumaczenia tego stanu rzeczy. Ja zaś zaryzykuje kolejną
spekulację, o czym w dalszej części wpisu, a wcześniej krótka relacja z osobistych przygotowań do "resetu".
środa, 15 lipca 2015
Pewne jak w banku, czyli o gretixie, resecie i kolejnym końcu świata
Już od dłuższego czasu powiedzenie „Pewne jak w banku”
zaczęło się dewaluować. Jeszcze za czasów naszych rodziców bank był kojarzony z
instytucją zaufania publicznego (zwłaszcza, że w PRL’u dostępny był tylko jeden
dla ogółu obywateli). Rozwój tego sektora na całym świecie wraz z technologią
przesyłu informacji spowodował „nową jakość” w tej branży. Oprócz dotychczas
stosowanej „rezerwy cząstkowej” pojawiły się, na skalę dotąd niespotykaną,
derywaty – instrumenty wykorzystujące dźwignię finansową (ogon macha psem).
Ujawnione malwersacje, fałszerstwa w ratingach obligacji (spowodowały np. niewypłacalność
Islandii), opcje walutowe, kredyty walutowe i wiele innych machlojek pokazuję
prawdziwe oblicze bankierów – zysk za wszelką cenę. Z drugiej strony rozrastające
się (niespłacalne) zadłużenia krajów przy postępującej globalizacji zakłócają
standardowy kapitalistyczny wentyl bezpieczeństwa – upadłość. Kryzys 2007 roku
w USA, Cypr, a teraz telenowela „Grecja” już od paru lat nas straszą efektem
domina – finansowego armagedonu. Zamiast lokalnego bankructwa kraju ze swoją
walutą (np. Argentyna czy Ukraina) grozi nam światowy run na banki, reset
systemu, wojna i nie wiadomo co jeszcze. Pytanie jakie zadają sobie niektórzy
to nie czy, tylko kiedy. Czy tak się w wkrótce stanie? Czy możemy się do tego
przygotować? A może to strachy na lachy? Poniżej moje przemyślenia w tym
temacie.
sobota, 4 lipca 2015
Samorządowe Kolegium Odwoławcze, czyli oferta pracy dla trzecioklasisty z podstawówki
Dziś parę słów o rynku
nieruchomości i przychodów z najmu. Przez wiele lat budowałem mój "portfel
nieruchomości" tak, żeby uzyskiwać stabilne dochody z najmu i wieść życie
finansowane z tak zwanych przychodów pasywnych. Tak do końca pasywne one nie
są, ale na pewno nie jest to praca etatowa i generalnie jestem panem swojego
czasu. Nieruchomości kupowałem po trochu z zarabianych środków własnych, ale
większość z wykorzystaniem dźwigni finansowej - szeroko pojętego kredytu.
Dlaczego nie martwią mnie wahania kursu franka, czy zmienne stopy procentowe
pisałem szerzej w tym poście o finansowaniu i sposobach kupna. Oczywiście w jak
każdej branży istnieje wiele zagrożeń w działalności tego typu biznesu. Poniżej
opiszę jeden nich.
Subskrybuj:
Posty (Atom)