wtorek, 7 października 2014

Zanim zaczniesz, czyli jak nie dać się przerobić na salami

Jeżeli jesteśmy w stanie okładać co miesiąc, kwartał lub co rok jakieś oszczędności  (premie, trzynastki itp.), to warto się zastanowić, co z nimi robić. Jeżeli nie jesteśmy, to warto poświęcić trochę czasu na przeanalizowanie, czy jest coś, co można w swoim życiu zmienić, aby być po stronie akumulujących pieniądze, a nie dawców kapitałuWiększość społeczeństwa nie potrafi oszczędzać:( OK; Przyjmijmy, że pojawiają się u nas jakieś oszczędności - już jest nieźle. Ale co dalej. Jednym z najprostszych sposobów jest założenie tradycyjnej lokaty bankowej. Już we wcześniejszych wpisach pokazałem, że nawet przy tak prostej "inwestycji" jesteśmy w stanie zwiększyć nasz zysk dwukrotnie, w odniesieniu do średniego oprocentowania dostępnego na rynku. Kolejnym pomysłem są wszelkiego rodzaju fundusze inwestycyjne, opakowane w wszelakiego rodzaju marketingowe ubranka. Sam należałem do klienteli bankierów, lokując swoje oszczędności w produkty firm m.in. ING, Amplico, WBK (arka).
Choć byłem wytrwały, odkładałem pieniądze w funduszach od kilku do kilkunastu lat, nie było fajerwerków na koniec. Najlepszy fundusz nie pokonał skumulowanej inflacji, a najgorszy wypłacił mi mniej środków niż wpłaciłem (opłaty, prowizje itp.). I to wszystko działo się przed bessą 2008 roku. Jedyna zaleta ówczesnych moich działań była taka, że nie przejadłem tych środków i uczyłem się systematycznego oszczędzania. Tak więc, skoro fundusze nie przyniosły mi super zysków, a sam (bez wiedzy tajemnej zarządzających) mogę wygenerować porównywalny lub niejednokrotnie lepszy zysk, zakładając zwykłe lokaty, to na co mi te fundusze? Wolę sam sobie zapłacić opłaty i prowizje od zarządzania:)

W 2008 roku namówiony (po raz ostatni) przez maklera, zakupiłem jeszcze jednostki funduszu BZ WBK Akcji Środkowej i Wschodniej Europy po 61 zł (wartość jednostki). Zamknąłem je parę miesięcy później przy kursie 55 zł. Do teraz subskrybuję informacje o ich wartości - obecnie 40 zł. Po co? Po to, aby w chwilach zwątpienia we własne decyzje, nabrać trochę dystansu i popatrzeć, jak to robią profesjonaliści:) Koniec końców bieżące wyceny po bessie roku 2008 i obecne doniesienia o ludziach "ubranych" w polisy 15-letnie z większościową utratą kapitału przy próbie ich likwidacji, utwierdzają mnie w przekonaniu: Chcesz pomnażać swój majątek, rób to sam! Nawet jeżeli miałyby to być tylko lokaty bankowe.

Ponieważ miałem już doświadczenie z Giełdą Papierów Wartościowych i samodzielnym kupowaniem akcji, to kolejnym moim krokiem była próba nauki gry na kontraktach terminowych wig20, czyli pierwsza przygoda z wykorzystaniem dźwigni finansowej. Tym razem starałem się już nie popełniać błędów z lat poprzednich. Przeczytałem pare grubych książek poświęconych tej tematyce. Mimo, ze wydawało mi się, że jestem już bardzo mądry, były tam dwie rzeczy, których do końca nie rozumiałem. Ostrzeżenia o szybkiej możliwości utraty kapitału oraz o opłatach i prowizjach mających znaczny wpływ na końcowy wynik finansowy. Przecież grając paroma kontraktami "na krzyż", nie narobię dużych strat, a prowizje to ułamek procenta wartości kontraktu. Jaki był efekt moich rocznych zmagań z kontraktami? Przedstawiam poniżej:



W przyjętej strategii założyłem dalsze spadki na wig20 i traktowałem wzrosty jako korektę trendu. Na szczęście, ponieważ wiedziałem, że to będzie nauka, kupiłem też kilka spółek z wig20 (czyli zająłem odwrotne pozycje od zakładanej strategii na kontraktach). W razie niekorzystnego rozwoju sytuacji miały one zabezpieczyć moje potencjalne straty (jednocześnie oczywiście niwelując potencjalny zysk). Zabezpieczenie co prawda zadziałało, niestety nie pokryło wszystkich strat. Była to jedna z droższych lekcji ekonomi:)


Zostawiłem sobie ten rachunek cały czas otwarty jako nieustanne ostrzeżenie przed własną głupotą. Suma zapłaconych prowizji wyniosła prawie drugie tyle!


Płynie z tego wiele morałów, ale dziś skupmy się na jednym bardzo ważnym: 

Jeżeli podejmujesz jakąś inwestycję, zawsze rozważ także najgorszy możliwy scenariusz i przygotuj się na niego.

1 komentarz: