Przy okazji posta dotyczącego wielkości majątku i
pożądania bogactwa napisałem następujące zdanie: „Czy
osoba mająca 20 milionów ma więcej szans na szczęście i fajne życie, od tego
kto ma 10, lub tylko milion? Według mnie nie”. W reakcji na ten wpis pojawiły
zapytania jak mogę porównywać milionowe majątki, kiedy dla zdecydowanej
większości ten pierwszy milion jest wymarzonym Świętym Gralem. Warto za tym
pochylić się nad tym tematem - jak zarobić swój pierwszy milion złotych. W
niniejszym wpisie przedstawię parę przykładów i wniosków wziętych z mojej
osobistej praktyki biznesowej. Jak wszystkie wpisy na tym blogu, rzeczy o
których piszę są odzwierciedleniem realnych sytuacji, a nie zbiorem teorii
literackich.
Zanim przejdziemy do nauki zarabiania
milionów, równie ważne jest wiedzieć kiedy
nie ma szans na realizację tego marzenia. Pomijając wyjątki potwierdzające
regułę (np. wygrana w lotto itp.) warto realnie oceniać swoje możliwości i dzięki
temu świadomie dokonywać wyborów. Próba zarabiania większych pieniędzy
(zwłaszcza na początku drogi) zawsze wiąże się z większym ryzykiem i
ponadnormatywną pracą. To może się negatywnie odbijać na innych sferach naszego życia
i nie każdego uczyni szczęśliwym.
Kiedy raczej na pewno nie zostanę milionerem:
- Kiedy
pracuję standardowo na etacie i nie generuję kilku tysięcy złotych wolnych
nadwyżek finansowych miesięcznie.
- Kiedy
zabieram się za grę na giełdzie (lub co gorsza forex) z kwotą kilka –
kilkanaście tysięcy złotych.
- Kiedy
w jakieś strukturze biznesowej jestem jednym z jej pośrednich elementów –
handlowcem, podwykonawcą itp.
- Kiedy
nie mam w sobie dość samozaparcia, cierpliwości i cech charakteru
pozwalających realizować długoterminowe cele.
- Kiedy nie spróbuję.
Co może znacząco zwiększyć moje szanse:
- Dobre,
specjalistyczne wykształcenie.
- Brak stałych i wymagalnych zobowiązań – np. kredyt na mieszkanie.
- Inne pewne minimalne źródło utrzymania (np. rodzice).
- Wcześniejsze
doświadczenie w branży.
- Naturalna
wewnętrzna aktywność i chęć podejmowania wyzwań.
- Dobra obserwacja otocznia makro – pojawienie się nowych technologii, nisze rynkowe i inne okazje.
Jeszcze parę słów o byciu milionerem. Opisywane poniższe
przykłady nie mówią o tym co zrobić, żeby mieć milion złotych na koncie. Mówią
o tym jak wypracowywać kapitał, który w taki czy inny sposób będzie pracował na
naszą korzyść. Posiadanie miliona złotych na gotówką nie czyni nas milionerem w moim rozumieniu.
Statystyka historii milionerów lotto brutalnie pokazuje jak po paru latach
większość z nich zostaje z niczym. Mam milion złotych. Kupię dobry samochód,
mieszkanie w dużym mieście i nie mam miliona złotych.
Jakie więc działania możemy podejmować, które być może w
przyszłości pomogą pomnożyć nasze finanse?
1. Własna firma.
To zdecydowanie „najłatwiejszy” sposób zbudowania trwałego majątku. Mój
pierwszy poważny biznes założyłem będąc na studiach, wraz z paroma znajomymi
kolegami. Kapitałem założycielskim naszej spółki z ograniczoną
odpowiedzialnością był komputer PC, skaner oraz 2.500 tys. złotych (w sumie
aport plus gotówka 5.000 zł:) Pomysł początkowy polegał na realizacji stron WWW
dla małych i średnich przedsiębiorców - tamtych czasach Internet dopiero
zadamawiał się w Polsce. Pierwsze większe pieniądze zaczęliśmy zarabiać dopiero po trzech latach od uruchomienia
przedsięwzięcia. Na zyski, które przewyższały potencjalne zarobki na dobrej
posadzie, musieliśmy poczekać ponad lat 10.
Pod koniec XX wieku ze względu na transformacje ustrojowe
i rewolucję technologiczną - Internet i telefonia komórkowa, było bardzo dużo
możliwości do rozkręcenia własnych przedsięwzięć. Czy teraz jest trudniej? I
tak i nie. Na pewno trudniej zbudować tradycyjną firmę handlową czy
produkcyjną na nasyconym rynku. Z drugiej strony można samemu stworzyć przebojową aplikację
mobilną, czy zbudować popularnego bloga - ten najlepsze jedne i drugie
przynoszą duże zyski ich twórcom. Internet stworzył niesamowite możliwości
rozwoju od zera do bohatera. W "moich czasach" takie rzeczy były nie
możliwe.
2. Wykorzystanie
funduszy unijnych. Jeszcze przez pięć lat mamy unikalną okazję zdobyć
bezzwrotne dotacje dla własnych projektów na różnorakie przedsięwzięcia. Takiego
okresu w historii Polski nie było nigdy i w najbliższej przyszłości się raczej
nie powtórzy. Co więcej do zdobycia środków unijnych nie trzeba być geniuszem.
Wystarczy dobry pomysł i odpowiednie wypełnienie wniosków. Wygrywa nie ten, który jest najlepszy z punktu wiedzenia rynku, ale ten który najlepiej spełnia
kryteria wyznaczone przez program. Jeżeli uda nam się dostać taką dotację, to
nawet nie osiągając sukcesu rynkowego możemy pomnożyć pracujący kapitał!
Przyznawanie funduszy nie wymaga udokumentowania osiągnięć biznesowych, tylko
najczęściej utrzymania celów programu przez 5 lat. W mojej kilkunastoletniej
historii biznesowej uzyskałem i/lub realizowałem projekty dofinansowane
bezzwrotnymi dotacjami w różnych branżach, np. IT czy agro.
3a. Inwestowanie w
nieruchomości. Milionerami możemy zostać także w tej branży nie dysponując
dużym kapitałem własnym. Możemy działać z wykorzystaniem dźwigni finansowej w
postaci kredytów (nie tylko bankowych). Oczywiście wszędzie tam, gdzie budując
biznes korzystamy z "lewara", rośnie ryzyko finansowe inwestycji, ale
warto dodać, że praktycznie wszyscy duzi deweloperzy budujący obiekty, zarówno
mieszkalne jak i komercyjne z nich korzystają. Kluczem do sukcesu jest
"nos" w wyszukiwaniu dobrej lokalizacji. Jeżeli już ją mamy to resztę
możemy zrobić z zerowym lub niedużym kapitałem własnym! Moim hitem w tej
dziedzinie jest sfinansowanie budowy obiektu z pieniędzy przyszłego najemcy.
Zapłata wykonawcy obiektu nastąpiła dopiero po oddaniu budynku w najem - jeszcze przez
parę tygodni pieniądze pracowały na krótkoterminowej lokacie bankowej na moim
rachunku. Jednocześnie długoterminowa umowa najmu jest tak skonstruowana, że na
wypadek rezygnacji najemcy lub jego upadłości wierzytelność wygasa. Przez
kilkanaście lat co prawda nie będę czerpał pożytku z tego obiektu, ale z każdym
miesiącem pracujący majątek staje się coraz bardziej mój. A za kilka lat mam
nadzieję zacznę "odcinać kupony" od tej realizacji. Nie trzeba dużej
firmy, żeby bawić się samodzielnie w tego typu inwestycje. Przez parę lat
"ogarniałem" to całkowicie samodzielnie, a teraz zatrudniam jeszcze
jedną osobę na półetatu do pracy biurowej (faktury, przelewy).
3b. Odwrócona
hipoteka. Pewnie każdy słyszał o forsowanym przez banki pomyśle odkupu
mieszkań od emerytów w ramach wypłacania im dodatkowej emerytury. Mi się udało
tego typu rozwiązanie wdrożyć samodzielnie. W skrócie operacja wygląda
następująco. Z osobą starszą która zamieszkuje atrakcyjne mieszkanie
przeprowadzam uczciwą rozmowę dotyczącą zakupu jego mieszkania teraz, z
gwarantowanym prawem „dożycia”. Cena mieszkania jest pomniejszona o możliwe
dochody jakie uzyskiwał bym z najmu za okres średniej długości życia właściciela. Właściciel ma gwarantowaną godziwą cenę bez
pośredników, opłaca czynsz i dba o mieszkanie. Ja zaś mam gwarantowane 100%
obłożenie najmu za ten okres bez żadnych podatków itp. W jednym konkretnym przypadku cenę negocjowałem
z właścicielem lokalu i jego synem (przyszłym spadkobiercą), który jednocześnie brał kredyt na zakup mieszkania
dla siebie. Uzyskane w ten sposób pieniądze pomniejszyły jego kredyt, a
potencjalnymi odsetkami jeszcze w ramach negocjacji podzieliliśmy się po połwie.
Proste i uczciwe, a mieszkanie można kupić 50% taniej. Reszta to nic innego
jak np. 20 letni kredyt, który się spłaca bez ryzyka stóp procentowych i utraty
dochodów z najmu.
Generalnie w nieruchomościach co przypadek to inna
historia. Opisałem dwa dosyć ciekawe.
4. Inkubatory i
Anioły biznesu. Jeżeli mamy naprawdę fajny pomysł i potrafimy „obronić”
jego szansę na sukces, to istnieje dużo firm i osób, które wyłożą na to
pieniądze. Minusem takiego rozwiązania jest oddanie większości udziałów temu,
kto wykłada gotówkę. Plusem, że bez nich nie mielibyśmy szans w ogóle go
zrealizować. Jeżeli biznes wypali, to nawet będąc mniejszościowym udziałowcem
mamy szansę zarobić sporo pieniędzy. Dodatkowo Internet otwiera potencjalnie
darmowe źródła finansowania fajnych projektów (np. Kickstarter). Podczas
rozwoju firmy miałem kilka propozycji od tego typu funduszy na „sprzedanie
się”. W jednym przypadku już po 15 minutach rozmowy padło pytanie: „to kiedy
chcecie mieć pieniądze na koncie?” Akurat w moim przypadku wolałem firmę rozwijać sam. Może wolniej, ale z pełną kontrolą. Jednak w wielu przypadkach jest to
bardzo dobre rozwiązanie.
Powyżej opisałem cześć pomysłów, które wypaliły w moim
przypadku. Z perspektywy kilkunastu lat doświadczeń biznesowych sądzę, że do sukcesu w
osiąganiu niezależności finansowej najbardziej ważne są nie wykształcenie,
intelekt czy pracowitość, ale odpowiednie cechy charakteru m.in. takie jak:
zdolności negocjacyjne, handlowe, cierpliwość. W dalszej kolejności „naturalna”
oszczędność i reinwestowanie zarobionych środków. Bardzo ważną rzeczą jest też
to, aby nauczyć się rozumieć wszystkie procesy zachodzące w rozwijanym
biznesie. Dobrym przykładem może być tu księgowość. Jeżeli chcę zarabiać
pieniądze, to prędzej czy później muszę znać się na podatkach i rachunkowości. Spotkałem
wiele osób, które nie przejmowały się takimi aspektami, bo przecież od tego
jest księgowa – wielki błąd. Księgowość i podatki w dowolnym
przedsięwzięciu to oddzielny duży temat, ale bez zrozumienia wszystkich
procesów naszej firmy prędzej czy później polegniemy.
Być może ten tekst będzie dla kogoś inspiracją i prędzej czy później odniesie sukces, czego serdecznie wszystkim życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz