Kiedy skończyła się paroletnia
hossa na polskich akcjach w 2007 roku dotarło do mnie, że dotychczasowe
sukcesy na giełdzie są efektem przypadku (małpa też by zarabiała kupując akcje), a nie jakichkolwiek umiejętności.
Zacząłem poznawać nowe instrumenty (na przykład kontrakty WIG20) i boleśnie się
przekonałem jak trudna jest to gra (wpis tutaj). Dało to dalszy impuls do
dokształcania się w tym zakresie, a uczyć ciekawych rzeczy zawsze lubiłem. W
jednym ze standardowych podręczników do analizy technicznej była mowa o
odwracaniu wykresów w celu zwiększenia prawdopodobieństwa prawidłowego
rozpoznania domniemanej formacji.
Mała rzecz a warto o niej pamiętać
- i tak też dziś zrobimy z wałkowanym od dwóch wpisów indeksem S&P500.
Dopiero odbicie wykresu pokazuje wyraźnie kształtującą się potencjalną
formację odwróconego spodka. Czy dalej tak będzie, jak zwykle dopiero czas
pokaże. Co więcej, nawet prawidłowe rozpoznanie formacji nie gwarantuje nam
końcowego sukcesu. Kurs może spokojne zawrócić w okolice swoich maksimów i po raz
kolejny się od nich "odbić" - dalej ładnie rysując nasz hipotetyczny
spodek. W takiej sytuacji niestety moja pozycja zostanie zamknięta i nic na
niej nie zarobię, ale też nie wytworzę dużej straty gdyby jednak indeks
poszybował na nowe historyczne szczyty. Warto zwrócić uwagę, że jeżeli taki
scenariusz (formacja odwróconego spodka) rzeczywiście by się realizował, to
potencjał tej korekty jest spory (powyższy wykres przedstawiony jest w interwale tygodniowym).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz