wtorek, 11 sierpnia 2015

Kolejne stacje nadają sygnał, czyli co ma indukcja matematyczna do naszego portfela

Człowiek sobie spokojnie wypoczywa na urlopie, a tu raz po raz mamy informację o nadzorcach komisarycznych w kolejnych skokach (Skok Rafineria, Kasa Polska i inne). Żeby było "śmiesznej" w większości tych instytucji posiadam lokaty, co jest niewątpliwie lekko irytujące i stresujące. Przekleństwo jakieś czy co? Tak czy inaczej trzeba się pochylić nad tym tematem. Dziś zaś KNF weszła do matecznika zła:) czyli do Wołomina. Po raz pierwszy od wielu lat komisja nadzoru wprowadza zewnętrzny zarząd do banku, a nie do skoku (spółdzielczy bank w Wołominie - SK Bank). Niestety w tych czasach trzeba mieć na uwadze, że czym atrakcyjniejsza oferta depozytowa, tym większe ryzyko tego, że bank/skok posiada niewystarczające wskaźniki płynnościowe. Dlatego też KNF "wybiera" instytucję w których mam lokaty - pewnie były w najgorszej kondycji finansowej. Teoretycznie ponieważ państwo polskie gwarantuje wszystkie depozyty do 100 tys. euro, bez wnikania w poziom ryzyka kredytowego banku/skoku, to nie ma się czego obawiać i należy wybierać te z najlepszą ofertą. Chyba, że...


No właśnie, chyba że zgodnie z  zasadą indukcji matematycznej jeżeli coś się wydarzy dla pierwszego elementu, potem dla drugiego i warunki dla kolejnych elementów są podobne, to może nas czekać efekt domina. Musimy się upewnić, że popchnięcie jednego kamienia spowoduje jego przewrócenie, oraz zakładamy że dowolna ilość kamieni ustawiona jeden za drugim przewróci się po popchnięciu pierwszego z nich. Możemy teraz udowodnić dowodząc krok indukcyjny, że szereg powiększony o jedną kostkę dostawioną na końcu także się przewróci. Ta matematyczna zasada niestety aż za dobrze się wpisuje w ideę działania sektora bankowego, który ze względu na "rezerwę cząstkową" funkcjonuje tylko na podstawie ogólnego zaufania do systemu. Dodatkowo bankowy fundusz gwarancyjny ma środki na pokrycie bardzo niewielkiej części naszych depozytów. Polacy mają w bankach zdeponowane ponad 600 miliardów złotych. Kwota zebrana przez fundusz gwarancyjny to kilkanaście miliardów złotych, a ilość "prawdziwych" pieniędzy w bankach to ok. 10% czyli ok. 60 miliardów.  No a reszta? Reszta to wirtualny zapis cyfrowy rozpisany w kredycie o różnej zapadalności (np. kredyty hipoteczne, samochodowe, chwilówki itd.). Pieniądze, poprzez biorącego kredyt, trafiają z powrotem do gospodarki napędzając jej wzrost, ale nie ma ich w banku!  Pierwsze domino już upadło (Skok Wołomin). Nie wnikając czy słusznie, czy nie, komisja nadzoru zaczęła bujać kolejnymi klockami domina (w tym pierwszego banku). Czy się zaczną przewracać czas pokaże, ale takiej sytuacji nie było w Polsce od wielu lat. Jeżeli zostanie naruszone zaufanie do banków, tłum ustawi się w kolejce po wypłaty depozytów. Wtedy władza sprzątnie ze stołu pozostałe klocki - czeka nas na początek zamkniecie tych instytucji (patrz Grecja) i limity wypłat z bankomatów. Co może być dalej?  Nikt, nawet rządzący do końca nie maja pojęcia. Dlatego też zmieniam na najbliższe kilka - kilkanaście miesięcy sposób zarządzania wolną gotówką. Na razie bez nerwowych ruchów, ale przy końcu kolejnych lokat środki będą wędrowały do dużych banków (np. PKOBP) z możliwością natychmiastowej wypłaty (np. konto oszczędnościowe). Parę słów o tym pisałem wcześniej tutaj. Na jakiś czas przekładam wajchę z najlepszych lokat na ochronę kapitału. Przykład Grecji pokazał, że jak by co, to będzie jeszcze chwila czasu na wycofanie pieniędzy z banków. Do tego jeszcze daleka droga, ale rękę na pulsie trzymać trzeba. Prawdopodobnie zwiększę też poziom "rezerw walutowych", kosztem złotówek.


1 komentarz:

  1. Nie wiem czy już korzystasz z Millennium, ale do 29 sierpnia jest promocja 3% dla nowych środków do 100tys na koncie oszczędnościowym, wydaje się to być dość korzystną ofertą.

    OdpowiedzUsuń