poniedziałek, 10 listopada 2014

O SKOK'ach, Wołominie i ciemnej stronie mocy

Od kiedy KNF się zabrał za porządki w SKOK’ach mamy co chwila ogłaszane programy naprawcze, zarządy komisaryczne, przejmowanie kas przez banki a nawet upadłości z wykorzystaniem gwarancji BFG. O ile zazwyczaj jestem daleki od popierania teorii spiskowych, to w tym przypadku sposób działania KNF mi się nie podoba. Nie wiem czy celem jest zlikwidowanie lokalnej bańkowości spółdzielczej czy naprawa rzeczywistych nadużyć i nieprawidłowości, ale jak na razie żadnej kasie nie wyszło to na dobre. Na marginesie teorii spiskowych, pamiętam jak się śmiałem z wystąpienia sejmowego świętej pamięci Andrzeja Leppera na temat talibów w Klewkach…

Ostatnio gorącym tematem jest aresztowanie prezesa SKOK Wołomin oraz powołania zarządcy komisarycznego kasy – nomen omen członka rady nadzorczej mBanku. Pomimo tego, że rada nadzorca SKOK’u uzupełniła skład zarządu. O ile o swoje lokaty się nie boję – nawet gdyby nowy zarządca „załatwił” najlepszą kasę spółdzielcza to mamy BFG,  to warto się przyjrzeć na czym miały polegać potencjalne „przekręty”. Wygląda, że jest to nietypowa sprawa i nagłówki prasowe o działaniu na szkodę kasy nie do końca są prawdziwe…

Jak wieść gminna niesie Pruszków i Wołomin były znanymi zagłębiami ciemnej strony mocy. O ile „Pruszków” się „powybijał” bądź siedzi w więzieniu, o tyle „Wołomin” (jeżeli wierzyć prokuratorom) poszedł po rozum do głowy.
Tradycyjne przestępstwa finansowe polegają miedzy innymi na wyłudzaniu kredytów na „słupy”. Słup to zazwyczaj osoba bezdomna i bez grosza przy duszy. Za drobną kwotę odstępnego użycza swoich danych osobowych i zazwyczaj przy współudziale pracownika banku otrzymuje kredyt (nie do spłacenia), który przejmuje „mózg” przestępców. Stąd prawdopodobnie standardowe doniesienia o wyłudzaniu kredytów i działaniu na szkodę kasy. Tutaj mechanizm jest wydaje się wręcz odwrotny. Okazało się, że „słupy” które otrzymywały wielomilionowe kredyty regularnie je spłacają. Prawdopodobnie (o ile rzeczywiście oskarżenia się potwierdzą) mamy tutaj do czynienia z praniem pieniędzy. Jak ten mechanizm działa. Szef mafii posiada (nie wnikajmy skąd) potężną kwotę pieniędzy, której nie może od tak sobie wydać, bo zaraz coraz sprawniejszy (z biegiem lat) aparat państwowy zacznie się nim interesować. Kiedyś w USA używano do tego tradycyjnych pralni, które miały tabuny „wirtualnych” klientów. W tym przypadku „słupy” (przy współpracy zarządu kasy) dostają kredyty oprocentowane np. 33% (co dla chwilówek nie jest specjalnie dużo). Kredyty są grzecznie spłacane wraz z odsetkami. Jeżeli np. kasa udzieliła takich kredytów na 300 milionów złotych, to po trzech latach do kasy wpływa dodatkowo drugie 300 milionów złotych odsetek (finansowanych przez ciemną stronę mocy). Po opłaceniu 19% podatku mamy ok. 240 już legalnych milionów złotych do dyspozycji. Warto dodać (niezależnie od legalności takich praktyk), że nie ma tu żadnego działania na szkodę kasy lub jej klientów. Wręcz przeciwnie jest to działanie jak najbardziej na korzyść. Najlepiej taki proceder ukryć w masie pozostałych „normalnych” kredytów oraz dużej liczby członków i depozytariuszy. Stąd może tak dobra oferta depozytowa i dobre wyniki kasy. Być może część zysków z naszych depozytów finansowana była z pieniędzy mafii, na czym prokurator położył łapę i tu dopiero pojawia się działanie na niekorzyść klientów, sic!
Wracając do teorii spiskowych, niezależnie czy w nie wierze czy nie, faktem jest, że najkorzystniejsze depozyty mam/miałem w dwóch instytucjach finansowych: SKOK Wołomin oraz SK Bank – Spółdzielczy Bank Rzemiosła i Rolnictwa z siedzibą w ... WołominieJ

Na zakończenie jeszcze jedno przestępstwo idealne.

Pewna holenderska firma skupująca nieruchomości, wypatrzyła atrakcyjną kamienicę w Poznaniu. Właściciel kamienicy, w ramach umowy przedwstępnej wziął od przedsiębiorcy 6 mln zł zaliczki, ale gdy przyszło do podpisania notarialnej umowy przenoszącej własność, wycofał się. Firma poszła do sądu, bo pomimo wycofania się z transakcji właściciel kamienicy zaliczki nie oddał. Firma wygrała sprawę w sądzie o zwrot pieniędzy. Z tytułem egzekucyjnym idzie do komornika, który kamienicę zajmuje. Budynek trafia na licytację. Zostaje sprzedany za cenę wywoławczą - 4 mln zł (w czasie kryzysu ceny nieruchomości spadły). Ale do komornika, w trakcja licytacji, podchodzi prawnik i oświadcza, że właściciel zalega dzieciom z alimentami 3 mln zł. O co chodzi? Kodeks cywilny mówi, że z zajętego majątku dłużnika w pierwszej kolejności spłaca się alimenty, a dopiero potem pozostałych wierzycieli. A było tak. Właściciel kamienicy, mając 6 mln zł długu, przypomina sobie o dwójce nieślubnych dzieci: 12-letnim synu i półtorarocznej córce. Zawiera przed innym sądem ugodę z matką dzieci, w której zobowiązuje się do płacenia co miesiąc 100 tys. zł alimentów! A za poprzednie lata zapłacić ma aż ponad 6 mln zł. Holendrzy próbują jeszcze walczyć przekonując przed sądem, że żadne dziecko w Polsce nie potrzebuje tylu pieniędzy i że właściciel kamienicy nie jest w stanie ich zapłacić, a chodzi tylko o wymiganie się od spłaty długów. Wtedy druga strona składa do sądu rodzinnego wniosek o obniżenie alimentów ze 100 do... 95 tysięcy złotych. Sąd zgadza się, by takie alimenty płacił. I tak oto nasz bohater zgodnie prawem „przetransferował” 9 mln złotych.

Nigdy nie zrozumiem bandytów mordujących emerytów w celu ukradzenia kilkuset – kilku tysięcy złotych. Najcięższe przestępstwo, najłatwiejsze do wykrycia i większość życia w więzieniu. Tak więc jeżeli już ktoś chce przejść na ciemną stronę mocy, to jak widać warto to robić z głową. Zwłaszcza, że zarówno w pierwszym i drugim przypadku będzie to trudne do udowodnienia.

2 komentarze:

  1. Jak dobrze pamiętam to ta sędzina która klepnęła ten numer z alimentami 100tys została wyrzucona z roboty. Acha żeby było śmieszniej to zdaje się wg polskich przepisów alimenty są w pierwszeństwie nawet przed skarbem państwa.
    Przemek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sędzina rzeczywiście miała potem problemy, ale mamy takie prawo jak w piłce nożnej. Sędzia wypaczy wynik; można potem go zawiesić a wynik meczu zostaje. Tak samo jak prawomocny wyrok najjaśniejszej Rzeczypospolitej.

      Usuń