Własnie zakańczam pewien etap w moich
spekulacjach ziemią rolną powyżej 1ha. Spowodowane jest to niepewną przyszłością związaną z ograniczeniami w handlu „tym towarem”.
Najpierw stara pseudo-liberalna władza pisze bzdurną ustawę blokując właścicielom dysponowanie swoją własnością. Potem nowa władza ludowa zamierza
ją uchylić - ale tylko po to, aby jeszcze (według zapowiedzi) ją obostrzyć. Tak
więc decyzja zapadła. Inaczej w przyszłości mógłbym zostać z wartościowymi aktywami w teorii, a w praktyce z ręką w... Trzeba pamiętać, że to co chcemy sprzedać jest warte tylko tyle, za ile druga strona jest gotowa zapłacić.
Dlatego też przez
ostatnich parę miesięcy podjąłem intensywne kroki w celu sprzedaży posiadanych
hektarów, co nie jest takie proste przy większych areałach. Pierwszą próbę
opisywałem w jednym z wcześniejszych wpisów, która co prawda nie zakończyła się
przeniesieniem własności, ale niespodzianie przyniosła pokaźne zyski. Na
szczęście nowa ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego i jej zapowiadane wejście
w życie z początkiem nowego roku gwałtownie zwiększyła zainteresowanie działkami rolnymi potencjalnych kupujących. Głupota nowych i starych rządzących dodatkowo przyczyniła się do kolejnej podbitki cen i "ruchu w interesie". Według bieżących pomysłów ziemię będzie mógł nabywać tylko rolnik indywidualny, a żeby móc być rolnikiem indywidualnym trzeba wcześniej posiadać ziemię. Kwadratura koła przy tym wymięka:) Dodatkowo wchodzi wieloletnie memorandum na zakup ziemi od ANR. Te wszystkie pomysły i niepewność jutra znacznie ułatwiło mi znalezienie drugiej strony transakcji. Czy to dobra chwila na tego typu sprzedaż, czy trafiłem w górkę cenową? Oczywiście nikt nie zna
przyszłości, ale z mojego punktu widzenia to moment idealny, który zamyka chyba najbardziej rentowną inwestycję w
życiu. Omawiane nieruchomości kupowałem w latach 2004-2006 po średniej cenie nominalnej ok. 2.500 tys. złotych za hektar (przykłady z aktów notarialnych poniżej):
Ponieważ, od momentu wejścia Polski do UE, ziemia rolna stanowiła stałe źródło dochodów (dopłaty), a cześć
ceny (na podstawie umowy z Agencją Rynku Rolnego) za niektóre działki była finansowana preferencyjnym kredytem (który był spłacany w większości właśnie z przychodów generowanych z dopłat), to efektywna cena nabycia jednego hektara ziemi rolnej (w moim przypadku) wymagała nie
więcej niż 2.000 tys. złotych środków własnych! Bez żadnych znajomości - kto chciał to brał.
I tak w ciągu paru lat udało mi się skupić cześć ziem należących do dawnego PGRu, który położony jest w malowniczej okolicy w województwie pomorskim.
Oprócz standardowych dopłat
uzyskiwałem dodatkowe przychody z różnych ekstra programów agencyjnych
(np. zalesianie, ochrona ptaków itp.), co dawało w ostatnich latach (już po
spłatach wszystkich kredytów) w sumie rocznie prawie 2.000 zł/hektar – całkiem pokaźny
przychód pasywny. Warto jeszcze raz spojrzeć na powyższy skan umowy. Przykładowa roczna łączna rata kredytu za 6 hektarów to 3.680 zł. A ile dopłaty rocznie do hektara? :) Co ważne, przez lata płatności były własnie związane z posiadaną ziemią, a nie do produkcją rolną! Dopiero w 2015 roku PSL zaczął to zmieniać.
Jak się okazuje z perspektywy czasu, inwestycja w ziemię
rolną była strzałem w dziesiątkę. Poniżej wykres w ujęciu procentowym
do roku 2014, a w roku 2015 ceny cały czas dalej dynamicznie rosły.
W moim przypadku zysk był jeszcze większy, gdyż w praktyce udział środków własnych nie przekroczył
2.000 zł za hektar (20 groszy za metr:), a cena po której własnie dokonałem transakcji to
przeszło 30.000 zł za hektar (3 złote za metr). Nawet uwzględniając oficjalną
inflację za ten dziesięcioletni okres (20-30%), to i tak rok do roku wzrosty
mojego „funduszu agro” przekraczały 100%.
Podsumowanie:
- Oczywiście ciężko było przewidzieć w 2004 roku co
będzie za 10 lat, ale dzięki różnym czynionym inwestycjom dajemy sobie
szansę w „coś” trafić. Jeżeli nie będziemy próbować, to nasze szanse
na "ponad etatowe" zyski sprowadzają się do wygranej w „totka”.
- Każde przedsięwzięcie powinno być starannie
przygotowywane pod względem analizy „szans wzrostu wartości” w przyszłości i być w
pewnym sensie okazją. W przypadku ziemi rolnej moja okazja polegała na
efektywnym zakupie po 2 tys. zł za hektar czegoś, co w tamtych czasach
było wyceniane na 3-4 tys. złotych za hektar. Plus analiza porównawcza cen
ziemi rolnej innych krajów UE, które z dopłat już korzystały wcześniej. Reszta to zakładany, acz zupełnie ode mnie niezależny proces wzrostu cen. Choć nigdy bym nie pomyślał, że aż tak duży.
- Nie każdy pomysł inwestycyjny nam wypali (sam zaliczyłem
parę porażek). Natomiast jeżeli włożymy w niego dużo pracy szansę
powodzenia rosną. W dużym uproszczeniu jednostkowo ryzykujemy tylko stratę 100%
zainwestowanych środków, a jak widać na powyższym przykładnie możemy
zarobić 1000% i więcej.
- Na wszelki wypadek zostawiłem sobie jedną działkę rolną o powierzchni powyżej 1 hektara. Kto wie może bycie rolnikiem jeszcze w przyszłości zaprocentuje?
tylko pogratulować.
OdpowiedzUsuńnapisz w co te zł teraz zainwestujesz. to może być ciekawe.
pirx
ps. z tego wszystkiego ogłosiłem sprzedaż mojej działki rolnej :)