czwartek, 6 listopada 2014

Złoto, srebro? A może są lepsze konie w stajni?

W latach 2007-2014 temat złota i srebra został nagłośniony, jako alternatywa dla upadającego kapitalizmu i kryzysu papierowego pieniądza. Pojawiły się portale i blogi poświęcone głównie tej tematyce. Na popularności zyskały książki przywracające złoto do łask – sam kilka przeczytałem np. "Michael Maloney Złoto i Srebro". Tymczasem od dwóch lat metale wartościowe, po osiągnięciu swojego apogeum, systematycznie tracą na wartości. Mnożą się teorie spiskowe o celowym zaniżaniu ich wartości, o pustych magazynach i kontraktach w USA bez fizycznego pokrycia w towarze. Dlaczego cena gwałtownie wzrosła i dlaczego teraz spada? A co ważniejsze czy warto złoto i srebro było/jest/będzie kupować?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie odrzućmy na chwilę teorie spiskowe oraz wszystkich mądrych "guru". Zastanówmy się, co było przyczyna ostatniego kryzysu światowego. A no to, że światowy system finansowy oparty jest na rezerwie cząstkowej (http://pl.wikipedia.org/wiki/System_rezerw_cz%C4%85stkowych). To znaczy, że dzięki bankom, w gospodarce krąży wielokrotnie więcej pieniądza, niż jest fizycznie wydrukowanego. I cała ta piramida finansowa działa dopóki w społeczeństwie jest zaufanie do systemu. Upadek Lehman Brothers był pierwszym klockiem domina, który miał szanse to zaufanie podważyć. To, że "król jest nagi" mieli okazję przekonać się obywatele np. Islandii (http://pl.wikipedia.org/wiki/Kryzys_finansowy_w_Islandii). Teoretycznie (po upadku pierwszego dużego banku) wszystko powinno się załamać, a światowa wirtualna bilionowa czarna dziura pustego pieniądza (kredyty, obligacje, derywaty) pochłonąć świat w chaosie. W związku z tym zaczęły rosnąć ceny wszystkiego, co miało realną wartość. Watro zwrócić uwagę, że złoto ani srebro nie były jakimiś wyjątkami i nadal nie są.  

Złoto Srebro Ropa 30 lat

 

W oczekiwaniu na finansowy Armagedon rosły ceny złota, srebra, ropy, produktów rolnych a dalszej kolejności akcji przedsiębiorstw. I wszystko było by dobrze – a właściwie bardzo źle (pewnie skończyło by się jakąś wojną), gdyby do działania nie przystąpił Systemu Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych – FED ogłaszając program Quantitative Easing, czyli masowy dodruk fizycznego pieniądza. To z kolei podsyciło obawy o inflację i dało kolejny impuls wzrostowy opisywanych aktywów. Ale inflacja nie nastąpiła, co więcej mamy deflację! Jak to możliwe - wszyscy drukują - USA, Europa, Japonia. Fizycznego pieniądza jest 4x więcej niż było parę lat temu. O co chodzi?

 

Otóż generalnie cały "dodruk" waluty został wykorzystany do nakarmienia "wirtualnej czarnej dziury". FED i pozostałe instytucje zajęły się na skupem "złych kredytów", wyemitowanych obligacji i pompowania pieniądza do banków "za dużych by upaść" itp. Inflacja, która miała nastąpić, już była, spowodowana wcześniejszą generacją wirtualnego pieniądza. Dodrukowany pieniądz nie trafił do realnej gospodarki, bo już tam był, w postaci elektronicznych zapisów na kontach, za które można było robić realne zakupy. Światowa finansjera zatwierdzała istniejące bilanse i po prostu uzupełniła brakujący depozyt dodrukowując kasę. Taka globalna gruba kreska. Złym się upiekło, reszty bogaczy (z wyjątkami) nie zabolało, a społeczeństwu podniosło się podatki.

 

Z perspektywy czasu wydaje się to proste i zrozumiałe. Choć nie jeden znany ekonomista "się przejechał"  (np. eurogedon prof. Rybińskiego), bo nie zauważył, że obowiązuje "Nowaja ekonomiczeskaja politika":)

 

Wróćmy do teraźniejszości. Świat się nie zawalił, inflacja nie wybuchła. W związku z tym cena złota, srebra, ropy i innych towarów przechowujących wartość spada. Pewnie nie spadnie do poziomów wyjściowych, bo tak czy inaczej pieniądza jest więcej niż było. Ale nie widać na razie powodów, żeby miało specjalnie rosnąć. Warto się też rozprawić z mitem wykładniczego wzrostu ceny na fali paniki, w przypadku kolejnego kryzysu światowego. Chodzi o to, iż za złoto (srebro) będzie można przejąć realny majątek (np. nieruchomości) za ułamek ich wartości. Nie twierdzę, że tak nie będzie. Co więcej jest to prawdopodobne, tylko nikt nie wie kiedy - może za rok a może za 50 lat. Zastanówmy się ile takich osób będzie, które jednocześnie posiadając fizyczne złoto, wstrzeli się w górkę (pomijam dodatkowe techniczne problemy fizycznej sprzedaży złota). Przypomnijmy sobie czasy kiedy przez parę miesięcy, w apogeum bessy (2008/2009r.), KGHM można było kupować po 20 zł - przejąć akcje za ułamek ich wartości. Ilu z nas "maluczkich" inwestorów kupiło wtedy akcje i to w takiej ilości, żeby teraz być bogaczem?


Co nas czeka w przyszłości? Na pewno będzie ciekawie bo system się nie zmienił. Zadłużenie rośnie, rezerwa cząstkowa działa, kryzysy były i będą. Natomiast nikt z nas zwykłych obywateli nie jest w stanie przewidzieć "timingu" tych wydarzeń. Dodatkowo przed nami na pewno (i to w najbliższej przyszłości) rewolucje w medycynie i nie tylko, co tylko komplikuje przewidywanie zachowań poszczególnych aktywów.

 


To co robić? Ja osobiście kupuję co jakiś czas trochę fizycznego złota i srebra. Nie martwią mnie ceny, bo w momencie zakupu nie wiem czy to jest tanio czy drogo. Nie kupuję w celu spekulacji. Można by też kupować ropę lub kawę itp. tylko metale łatwiej jest przechowywać i spieniężać. Zakupy te to nic innego jak alternatywna polisa ubezpieczeniowa na przyszłość (nie wiem jak odległą). Najlepiej jak bym nie musiał z niej nigdy korzystać. Osobiście dużo większe mam "zaufanie" np. do ziemi rolnej. Bo nie dość, że przynosi stały dochód to jeszcze wyżywi, jak będzie taka konieczność. Niewątpliwie warto pamiętać, że najmniejszą wartość długoterminową ma papierowy pieniądz i jednocześnie najłatwiej nam go zabrać przez wszystkich zainteresowanych (w tym przez rządzących). Dlatego też w ramach dywersyfikacji portfela i nauki oszczędności można gromadzić takie skarby (złoto i srebro). Być może w przyszłości te zakupy zaprocentują ale warto mieć w pamięci ten fragment wykresu:


Cena Srebra 2011-2014

5 komentarzy:

  1. Witam. Zaciekawił mnie wątek "kupowania ropy i kawy". Kiedyś zastanawialiśmy się ze znajomymi, co warto by kupować i przechowywać na trudne czasy zamiast pieniędzy czy surowców. Miało to być coś, co można regularnie dokupywać za niewielkie kwoty, da się łatwo spieniężyć, w miarę wytrzymałe, jednostkowo nieduże. Doszliśmy do wniosku, że najlepsze byłyby papierosy, najlepiej w zafoliowanych opakowaniach. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym, że na wszystkim co dobre - alkohol, papierosy, paliwa itd. rządy kładą łapę. Wymagane są koncesje, pozwolenia. Może jeszcze jakieś inne pomysły na przechowywanie wartości?

      Usuń
  2. pieknie i prosto na temat , lubie te felietony

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za wpis. Temat złota/srebra śledzę od 2011r. Jako świeżak na fali goldbugów i różnych blogów zakupiłem za niewielką kwotę srebra 1 uncjowe po 30USD za sztukę. Śledziłem różne blogi i stawiałem się w pozycji kontrarnej do sytuacji na rynku czyli nie wierzyłem, że zacznie się nowy cykl wzrostowy na giełdach.

    Od 2011r śledzę na SA jednego Pana który jest m.in. traderem. To był jedyny gość którego znałem i który wieszczył potężne spadki na metalach szlachetnych. Najabrdziej uderzało mnie to, że gość podawał dokładne poziomy w których cena znajdzie się wkrótce i b. często tak właśnie się działo. Dało mi to do myślenia gdyż to był jedyny człowiek którego śledziłem i który przebijał cały tłum goldbugów którzy wieszczyli cały czas wzrosty.

    Moja wizja na najbliżesz miesiące jest taka:

    - SP500 poleci do poziomu 2050 jeśli obroni się na 1900. Dzięki temu GLD powinien polecieć na swój dołek w okolice 1000USD (możliwe, że nawet do okolic 700-800USD jeśli będzie za silna wyprzedaż)

    - horyzont czasowy tych wydarzeń - kilka miesięcy

    - w 2015r zacznie się nowy cykl byka na złocie i będzie rosnąć wstępnie do okolic 2500 USD


    Teraz sam próbuję sił na CFD ticker GLD. Proszę Ciebie o opisanie swojej strategii jaką stosujesz na forexie.

    Jakie używasz współczynniki dla "retracement" i "extensions" podczas przewidywania ceny ? Jakie są kluczowe ? W różnych źródłach podają kolejne o których nie ma mowy w innych (jak. np 128% czy 88,7%)

    Czy jest jakiś sposób na obliczenie prawdopodobieństwa, że cykl się odwraca. Np. teraz obstawiłem na foreksowym symulatorze, że dam L na GLD z poziomu 1140 bo tam mam silne wsparcie na 61,8% i wg. tego co mi wychodzi może polecieć do poziomu ok ~1180. Jak na razie mam 200% zwrotu z kapitału, ale dopiero raczkuje w tym temacie więc pewno zaraz stracę.

    Jakie wskaźniki używasz przy AT ? Jak z nich korzystasz co oznaczają itp. ?

    Prosiłbym o wpis nt. inwestowania na foreksie ogólnie wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zwiększona podaż walut nie mogła trafić do czarnej dziury, bo jeżeli wcześniej ktoś stracił, to ktoś inny musiał zyskać. Rezerwy mogą być u Chińczyków, którzy mogą wypuścić USD na rynek.

    OdpowiedzUsuń