No i stało się. Po paru miesiącach
od wprowadzenia zarządu komisarycznego do SK Banku, KNF ogłasza upadłość tej
instytucji. Smutek z tego powodu jest wieloraki. Po pierwsze przedwcześnie
kończą swój żywot moje najlepsze lokaty – 4,2%; z miesięczną kapitalizacją
odsetek (co jeszcze, choć nieznacznie, podnosiło oprocentowanie). Po drugie miały
one trwać do początku roku 2017, co w perspektywie potencjalnych dalszych
obniżek stóp procentowych w Polsce, przez co najmniej kolejny rok gwarantowały super zyski na tle innych
bezpiecznych inwestycji. Po trzecie kończy się
na jakiś czas era lokat jako sposobu oszczędzania i inwestowania - za chwilę
oferty 2% będą rarytasem. Po czwarte upada tym razem już nie skok, a bank. Co
prawda dość mały, ale to kolejna poluzowana cegła w murze zaufania do
instytucji finansowych jako całości. Warto teraz pokusić się o kolejne wnioski
na przyszłość:
Pierwszy wniosek z cyklu
tragikomicznych. Mam jeszcze lokaty na 4% w SKOK Rafineria i SKOK Kasa Polska.
W obu tych instytucjach jest już komisarz - prawdopodobnie to kolejni kandydaci
do ogłoszenia upadłości. Co prawda zostało już tylko parę miesięcy do ich zakończenia, ale coś czuję, że mogę nie doczekać. Na szczęście BFG
wypłaca wszystko wraz z należnymi odsetkami.
Tym razem fundusz gwarancyjny
jeszcze bez problemu wypłaci wszystkie należne środki. Natomiast ta upadłość to
kolejny (znacznie większy) spadający kamyczek. W związku z tym jeżeli trzymamy
gotówkę w bankach to zapominamy o walce na procenty. Teraz zaczyna się liczyć
wielkość i stabilność instytucji. W przypadku kryzysowym (patrz Grecja, Cypr), to
największe banki mogą najdłużej działać normalnie (dając nam czas na wycofanie
oszczędności, których starczy dla nielicznych).
Wniosek kolejny. Co raz mniej
pieniędzy będzie trafiać na lokaty, a coraz więcej do materaca (skarpety) i …
być może na GPW.
W moim przypadku przesunę też
trochę dalej suwak alokacji aktywów. Część złotówek zostanie zamieniona na franki.
Zwiększę też zaangażowanie na GPW wybierając duże spółki dywidendowe.
Zakańczać wątek lokat i banków
opiszę pewną ciekawostkę związaną z Bankowym Funduszem Gwarancyjnym. Otóż w
przeważających większości dużych umów kredytowych pomiędzy bankami a firmami
jest zapis o „zrzutce” na BFG. To znaczy banki przerzucają składkę z tego
tytułu na klientów korporacyjnych. Ponieważ przez ostatnich kilkanaście lat
problem upadłości banków (i skoków) w praktyce nie istniał, to i ryzyko dla
firm było znikome. Na tyle pomijalne, że w umowach kredytowych wysokość opłaty
z tytułu BFG nie była w żaden sposób sprecyzowana (i nikomu to nie przeszkadzało).
W tym roku nastąpiły drastyczne podwyżki zarządzone przez KNF (pewnie nie
ostatnie), a po stronie kosztowej dużych firm pojawiają się naprawdę nieprzewidziane
spore kwoty, których żąda bank.
Ostatnio dużo czasu pochłania mi
praca koncepcyjna związana z projektami z wykorzystaniem środków unijnych (i
nie tylko). We wtorek złożyłem pierwszy tegoroczny wniosek do ARiMR’u o dofinansowanie działań
inwestycyjnych, a w kolejny wtorek mam prezentację innego projektu dla dużego inwestora prywatnego.
Mam pytanie a propos SKOK-ów. Czy spodziewa się Pan poprawy kondycji spółdzielczych kas w kontekście zmiany rządu na zdecydowanie bardziej sprzyjający, a nawet - można śmiało stwierdzić - powiązany ze kasami SKOK? Osobiście jestem ciekaw, czy PiS-owi będzie zależeć na poprawie wizerunku SKOK i czy wprowadzi dla kas jakieś ustawowe udogodnienia względem banków komercyjnych. Na pewno warto śledzić poczynania nowego ministra finansów, który jakby nie było wywodzi się z jednego z przedstawicieli światowej finansjery (BZ WBK - Santander).
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem zmiana władzy nic nie wnosi. Jeżeli kondycja finansowa skoków jest taka jak się oficjalnie przedstawia, to PiS nie będzie miało żadnych motywacji do ich ratowania. Wszystko zrzuci na złe PO, a drenowanie kasy z tych instytucji już się i tak skończyło.
UsuńKolejną ciekawostką jest też to, że wypłaty z BFG zwiększają według eurostatu nasz poziom deficytu budżetowego. Wypłata ponad 2 mld. złotych znacznie utrudni nowelę budżetu, bo już się ocieramy znowu o 3%.
Jedyna szansa dla nowej władzy na realizację obietnic to polska wersja LTRO (dodruku pieniędzy). Ponieważ żyjemy w środowisku deflacyjnym, a na ministrów powołania zostali ludzie z wyższej półki „banksterki”, to mogą parę lat pojechać na dodruku, bez załamania gospodarki i wybuchu inflacji. Szkoda tylko, że będą realizowane idee czysto socjalistyczne nie napędzające długoterminowo ani rozwoju, ani dzietności. Tylko doraźna pomoc w formie zasiłków ku uciesze gawiedzi.
I na koniec kolejna ciekawostka – rok po aresztowaniu prezesa SKOK Wołomin, właśnie ten pan wychodzi na wolność (po wpłacie poręczenia majątkowego).