Pieniądze to nie wszystko...czyli remedium na zimowe sadło oraz nowe zakupy na GPW

Zgodnie z przyjęta strategią cały czas przyglądam się naszej giełdzie i wybieram kolejne spółki do mojego portfela (z założenia dywidendowego). Teoretycznie to chyba najbardziej rentierski z rentierskich pomysłów lokowania kapitału. Dzięki istnieniu giełdy mamy dostęp do setek spółek, których możemy się stać w dowolnym momencie udziałowcami, a spółka powinna się z nami dzielić zyskiem (bez udziału pracy własnej). Warto pamiętać, że akcje dużej spółki (np. telekomunikacyjnej, energetycznej, czy Cocacoli:) są na pewno lepszym wehikułem ochronnym przed inflacją niż lokata bankowa (czy ogólnie przechowywanie oszczędności w postaci gotówki). Oczywiście z drugiej strony czai się cała masa ryzyk ekonomicznych, politycznych itp., itd. i potencjalną stratę trzeba mieć w tyle głowy.

Mój portfel dywidendowy to taki, do którego trafiają spółki już dosyć dobrze rozwinięte o ugruntowanej pozycji rynkowej i wypłacające (zazwyczaj) dywidendę. O ile przez ostatnich parę lat nie kupowałem długoterminowo firm notowanych na giełdzie (za to dużo grałem na forexie), to teraz ze względu na otoczenie makroekonomiczne zmieniam moje nastawienie. Według mądrych książek mamy doskonały czas na budowę takiego portfela. Już od pewnego czasu występują dwa sprzyjające czynniki ekonomiczne:

- stabilny i stosunkowo duży wzrost PKB w naszym kraju,

- utrzymująca się deflacja.

Dodatnie PKB to nic innego jak informacja, że statystycznie rok do roku przedsiębiorstwa w Polsce zarabiają coraz więcej pieniędzy, co z założenia powinno powodować wzrost wyceny spółki i przekładać się na wyższe notowania (czy większe dywidendy). Utrzymująca się zaś deflacja dodatkowo powinna skierować strumień pieniędzy z lokat, obligacji itp. właśnie na giełdę. Cały czas jednak pewnie z powodu zawirowań politycznych (wojna na Ukrainie, nowe rozdanie polityczne w Polsce, podatek bankowy, kredyty walutowe itp.) mamy marazm i stagnację. Jak długo czas pokaże. Nikt nie wie kiedy będzie (był) dołek, ale uważam że prędzej czy później w końcu ruszymy na północ i dlatego spokojnie kupuję dalej. W kwietniu do koszyka trafiły następujące spółki:

Grajewo, Querkus i Kania. Z czego pierwsza zatwierdziła już wypłatę dywidendy za 2015 rok, druga robi skup akcji po 9.50zł. Jak to wyjdzie w praktyce z tym skupem opiszę w czerwcu, kiedy będzie cała operacja realizowana. Co zrobi ostania z zyskami (a ma ich dużo, także za ubiegłe lata) zobaczymy na walnym. Czekam też z ciekawością także na walne spółek PKOBP i Energa. Nad bankiem cały czas wisi widmo „frankowiczów”, ale w branży energetycznej wydaje się, że co złego to już się wydarzyło. Po cichu więc liczę na wysoką dywidendę z państwowych molochów, no bo budżet mocno napięty J

Aktualne zestawienie portfela na koniec kwietnia wygląda następująco:

„Wagi” poszczególnych spółek i ich udział w zysku/stracie pokazany jest poniżej:

Cześć druga wpisu pt. Pieniądze to nie wszystko...czyli remedium na zimowe sadło

Ponieważ osły są z natury leniwe (no przynajmniej ten jeden), to zimą trochę sadła się nabrało (zgodnie z kultowym już tekstem „najpierw masa potem rzeźba…”). Dlatego też musiałem podjąć aktywne działania nad rzeźbą. I tak wiosną wybrałem się na 10 dni popedałować na Cypr. Żeby nie było zbyt łatwo, to dołączyłem do młodzieżowej kadry jednego z klubów sportowych i nie było przebacz. Dzień rozpoczynał się punkt 6 rano na basenie, a kończył wieczornym bieganiem. Zaś co do roweru, to po raz pierwszy w życiu miałem okazję pojeździć w górach i po zróżnicowanych trasach. 

O ile na kilku kilometrowych podjazdach i nachyleniach kilkunastoprocentowych raczej poległem - byłem ostatni (spóźniony) na obiad L, to przy mniejszych górkach i pofałdowanej trasie było już całkiem ok. 

W sumie przejechałem prawie 700 kilometrów na rowerze z fajną ekipą, choć statystycznie przeszło dwa razy młodszą. Jak się uda, to za rok koniecznie powtórka.