Dziś parę słów o moich doświadczeniach z różnymi firmami
zajmującymi się finansami i nie tylko. Moi rodzice traktowali banki jako
instytucję zaufania publicznego. Porada doradcy bankowego była rzeczą świętą, a
proponowane usługi i produkty najlepsze na rynku. Ja zaś już taki ufny nie
jestem. Wraz z dorastaniem w biznesie i świadomym zarządzaniem własnymi
finansami zacząłem prowadzić różne szczegółowe zestawienia kosztów i
przychodów. Nauczyłem się tego w ramach edukacji giełdowej, gdzie prowadzenie
dziennika transakcji umożliwiało twardą ocenę własnych sukcesów i porażek. Bez
tego pewnie nie zdawał bym sobie sprawy ile na początku tej zabawy
straciłem pieniędzy i nie nauczył bym się nim prawidłowo zarządzać.
Doświadczenie to przeniosłem na pozostałą sferę biznesową, w tym na monitorowanie
operacji bankowych. I tu już po krótkim czasie spotkała mnie pewna
konsternacja.
Okazało się, że banki dość często "mylą się", a na
rachunkach pojawiały się dziwne i nieprawidłowe pozycje. Pomyłki, które
najczęściej wyłapywałem to niesłusznie naliczone prowizje od kart płatniczych i
kredytowych, niewłaściwe opłaty za prowadzenie rachunku itp. Jakoś nigdy bank
nie pomylił się na moją korzyść. Zawsze na odwrót. Pewnie należę do życiowych
pechowców. Jako pechowiec zacząłem
bardziej uważnie śledzić dziedziny, gdzie banki czy firmy naliczają mi różnego
rodzaju opłaty. Kolejnym przykładem jest obsługa rachunków firmowych. Tam małe kwoty
w ogóle są często niezauważane. Raz wypłacałem gotówkę z rachunku firmowego. Na
moje pytanie czy jest jakaś prowizja od wypłaty otrzymałem odpowiedź, że 10 zł.
Ponieważ (pomny mojego pecha) wcześniej sprawdziłem szczegółowo tabelę opłat i
prowizji, upewniałem się czy aby na pewno. Wtedy pani z obsługi zaczęła coś
kręcić a "przyciśnięta" przypomniała sobie, że jednak 2% od wartości
wypłaty (co wtedy dawało kwotę 500 zł prowizji). Oj znowu taka niewinna pomyłka,
ale co to dla firmy 500 zł. Dalej zacząłem zwracać m. in. uwagę na kwotę
otrzymywanych odsetek od lokat. Jak pech to pech - może działać prawo serii. I
teraz będzie hit sezonu. W roku 2012 niektóre lokaty miały bardziej
skomplikowane regulaminy, a warunki lokaty ustalało się z doradcą przez telefon.
Był sposób na obchodzenie podatku belki i jak pewnie większość pamięta wiązało
się to z zakładaniem dużej ilości lokat na małe kwoty. I tak pewnego razu (znany
z kombinowania) Idea Bank, z grupy pana Leszka, "pomylił się" na moją
niekorzyść w wypłacie odsetek. W sumie na przeszło 16 tysięcy złotych! Choć różnica w naliczanych odsetkach na
poszczególnych lokatach była minimalna, ale ilość lokat duża. Na pojedynczej
lokacie pewnie bym nie wyłapał różnicy, ale dzięki mojemu
"dziennikowi" wiedziałem jaka łączna suma odsetek powinna być
naliczona. Walka z bankiem nie była łatwa. To oni nagrywają rozmowy - jedyny
dowód w sprawie, bo w ten sposób było ustalane oprocentowanie i warunki lokaty. Na szczęście wtedy byłem już "kuty na cztery kopyta"
i tą batalię z bankiem wygrałem.
Poniżej pozytywny przykład zakończenia sprawy.
Dokładnie te same doświadczenia mam z innymi firmami. Ot
na przykład ostatnio z NC Plusem sprzedającym mi "telewizję". Schemat
identyczny. Ustalasz zasady przez telefon i zadowolony z wynegocjowanej ceny
zapominasz o sprawie. Jednak gdy sprawdzisz co i jak w przesłanej listownie "100
stronicowej" umowie, to okazuje się, że kolejny raz miałem pecha! Znowu ktoś się
"pomylił" na moją niekorzyść. Jak nie przeczytasz umowy i nie
zareagujesz w ciągu 30 dni, to po zawodach i zamiast 119 zł przez dwa lata
płacisz 150 zł. No a jeśli zdarzy się ktoś, kto przeczyta umowę to najwyżej
przeproszą:) - jak niżej. A reszta? Reszta ma pecha, a pechowcy płacą podwójnie!
Jak widać szczęściarzem nie jestem. Co rusz ktoś, z
kim jestem związany finansowo myli się i niestety zawsze "nie w tę
mańkę". Tak więc czytelniku sprawdzaj, czy też przypadkiem nie jesteś pechowcem...
bo pewnie wyjątkiem nie jestem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz