czwartek, 2 października 2014

Lewarem go! Czyli dlaczego używam dźwigni finansowej

Podając za Wiki:
Efekt dźwigni finansowej wykorzystywany jest na rynku instrumentów pochodnych gdzie pozwala na zwiększanie potencjalnych zysków. Przykładowo, aby zawrzeć transakcję i nabyć kontrakt terminowy, nie jest wymagane posiadanie całości środków pieniężnych na jego pokrycie – w praktyce wymagane jest posiadanie jedynie depozytu o wartości 5-15% wartości kontraktu. To powoduje, że inwestor o większej skłonności do ryzyka inwestując jedynie ułamek wartości kontraktu jest w stanie osiągać zyski i straty na poziomie, jakie by miał inwestując pełną kwotę w instrumenty bazowe.

Warto jeszcze dodać, ze dzięki wysypowi brokerów forexowych i coraz bogatszej ich ofercie, możemy wykorzystywać efekt dźwigni oraz sprzedaży krótkiej dla całej gamy instrumentów: walut, towarów, indeksów, obligacji, spółki WIG20 S&P500 i pewnie jeszcze wiele innych.

Jedno w tej definicji tylko mi się nie podoba. Jestem inwestorem o mniejszej skłonności do ryzyka i dlatego korzystam z dźwigni finansowej.



Prześledźmy następujący model (dla uproszczenia toku rozumowania pomijam kwestie podatków, prowizji, dywidend itp.).
Kowalski postanowił zainwestować swoje oszczędności w kwocie 100 tys. zł na GPW. Ponieważ to duża kwota, wybrał bezpieczną spółkę z WIG20 KGHM. Dodatkowo przyjął założenie, że maksymalna strata jaką może ponieść to 5% a akcje sprzedaje przy wzroście 10 procentowym. Zakupił pierwszego dnia nowego roku 1000 akcji, płacąc po 100 zł za jedną. Akcje na początku trochę urosły, potem były w trendzie bocznym, aż pod koniec roku spadły o 20%, przy okazji uruchamiając stop-loss zamykający zlecenie przy cenie 95 zł. Kowalskiemu pozostała na rachunku maklerskim kwota 95.000 zł.

Osiołek zrobił inaczej. Sprawdził, że może "zagrać" u brokera, obstawiając wzrost wartości akcji KGHM z wykorzystaniem dźwigni finansowej. Ponieważ broker automatycznie zamknie jego pozycję w momencie utraty 50% wartości depozytu to kwota 10 tys. zł będzie odzwierciedlać zachowanie kursu akcji o wartości 100 tys. zł dla zakładanych parametrów. Pozostałą kwotę tj. 90 tys. zł. wpłacił na lokatę oprocentowaną rocznie w wysokości 5%. Osiołkowi nie wyszła inwestycja i stracił 5.000 zł. bo kurs poszybował w dół. Na koniec roku zrobił bilans. 5.000 zł (pozostały depozyt) + 90.000 zł + 4.500 zł (odsetki) = 99.500 zł. Warto zwrócić uwagę, że obydwa wyliczenia są poprawne dla identycznego ryzyka inwestycyjnego!
Teraz dla porządku zobaczmy co, się dzieje w wariancie pozytywnym. Kurs wzrósł o 10%. Kowalski przynosi do domu 110.000 zł za co dostaje pochwałę od pani Kowalskiej. U Osiołka wynik wynosi 90.000 + 4.500 (odsetki) + 20.000 (podwojony depozyt) = 114.500 zł. Podsumowując, Kowalski zakładał ryzyko straty 5% dla zysku 10%. Wykorzystując lewar Osiołek zaryzykował 0,5% dla zysku 14,5%. No to kto ma większą skłonność do ryzyka? 

Często słychać też często od graczy na forex o mega zyskach. Osiołkowy zysk tylko na samym depozycje rzeczywiście wyniósłby 100% (podwojony depozyt). Ale faktyczny zysk pracującego kapitału to 14,5%. W przypadku strat super gracze tracą swoje oszczędności a w naszej stajni pełen spokój. Najwyżej deseru do obiadu nie będzie.

Żeby od teorii przejść do praktyki dodajmy trochę realnych zachowań inwestora. Jeżeli kurs rośnie, Kowalski śpi spokojnie. Jeżeli zaczyna spadać, pojawiają się emocje. Często ich efektem jest przesunięcie stop-loss w dół. Przecież zaraz odbije a Kowalski się "wyleszczyć" tak łatwo nie da. Gdyby trafił na bessę z 2007r., to znając życie, oddałby akcje po 20 zł, tracąc 80% oszczędności. W innym wariancie po stracie 5 tys. zł. wstyd mu strasznie przed panią Kowalską, a  tymczasem makler zachęca go do zakupu innej spółki, na której szybko odrobi straty. Odrobi albo i nie, ale gotówka na rachunku maklerskim kusi...Skąd my to znamy?


U Osiołka nie jest tak prosto. Miał plan, ile może stracić pieniędzy. Nawet jak będzie się odgrywał to straci pozostałe 5 tyś. depozytu, czyli maksymalnie 10% oszczędności. Teoretycznie może zerwać lokatę ale po pierwsze widzi, ile wirtualnie naliczonych odsetek straci, a po drugie ma czas się zastanowić - zerwanie lokaty to zupełnie inny proces emocjonalny. 
W końcu nie za to ojciec bił syna, że przegrał w karty pieniądze, ale za to, że chciał się potem odegrać. Ale to już temat na oddzielny wpis. 

5 komentarzy:

  1. "Pozostałą kwotę tj. 90 tys. zł. wpłacił na lokatę oprocentowaną rocznie w wysokości 5%"

    Chyba juz nie ma takich lokat :D

    Blog Jak najbardziej mi sie podoba i bede sledzil.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje wszystkie wolne środki na lokatach w tym roku pracują w przedziale 5-6,2% z BFG. Jest kilka specjalistycznych blogów zajmujących się to tematyką, więc nie będzie ten temat szczegółowo rozwijany. A w latach poprzednich można było znaleźć oferty nawet dwa razy lepsze. Do teraz, żałuję, że nie założyłem jednym z banków lokaty rentierskiej 3 lata oprocentowanie stałe prawie 7%. Jeszce by ponad półtora roku było...

      Usuń
  2. w jakim banku masz te lokaty ? Ja wlozylem na 2 lata wiekszosc srodkow na 3,5 % i wydawalo mi sie ze dobrze ulokowalem. Srodki ktore trzymam w banku na krotszych lokatach mam na 2,65 %.
    Niedawno konczyly mi sie lokaty z 6% ale to bylo zakladane ladnych pare lat temu i panie w banku sie nawet dziwily ze jeszcze ktos ma lokaty na tym procencie bo takich juz nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie napiszę jutro krótki wpis o lokatach. I jak łowić okazję.

      Usuń
  3. Czekam z niecierpliwoscia ;)

    OdpowiedzUsuń